Wkraczamy w nowe rozdanie kart...
Nim się skończy Mundial w Rosji, i piłkarze powrócą do swych macierzy, skoczkowie powracają do akcji! Po czternastu tygodniach gehenny, spowodowanej końcem sezonu olimpijskiego, sportowcy na nowo rozpoczną starania o miano najlepszego w rywalizacji pucharowej. Jednak, zanim zima wejdzie w życie, w "krew nart", narciarze muszą się poddać próby skoków na nawierzchni letniej - czyli igelitowej, współgrającej z obyciem innych reprezentacji. Boć nowe struktury treningowe, nowe bodźce mogą być powielane przez poszczególne reprezentacje i mogą być w różnych etapach, tzw. "ciężkiego treningu" w którym są pewne tajniki przygotowań, muszą być niedoścignione dla innych państw. Przykładem może posłużyć Vladimir Zografski, który pod dowództwem Matjaža Zupana osiągnął 14. miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w południowokoreańskim Pyeongchang. Życiowy sukces, który może być przedsionkiem do wielkiej kariery, która była zatrzymana przez ojca - Emila Zografskiego, poprzez mięśnie jakie ustabilizował i dokładał... Niestety, chyba rodzic pomylił epoki skoków narciarskich.
Tak wyglądali skoczkowie w latach 80. Rośli, mężni, gorset mięśniowy często skutkował tym, że podczas upadków nic się nie działo z nimi. Jak mantrę, będę powtarzał przypadek Ulfa Fiedesena z Kulm. W moich poprzednich artykułach wspominam ten skok, więc nie czuję potrzeby, aby się powtarzać. Chociaż pewnie lwia część widowni (40+), tudzież: czytelników pamięta skoki Matti Nyakenena, Piotra Fijasa, Jana Bokleva, Eddiego Edwardsa, pamięta styl, kombinezony. To było niesamowite, jakaż była tolerancja. Strój był luźny, można porównać do swoistego rodzaju latawca, który leciał beztrosko między strugami powietrza i połykał wraz z zawodnikiem kolejne metry. Trzeba nadmienić, że w tamtych czasach nie było takiego pojęcia, jak: belka startowa. Spotka się w tym momencie z kurtuazją? Jak mogło nie być belek, by odbić się z progu?
Może z tego ujęcia niewiele widać, ale można przyuważyć, że nie ma belek, a przede wszystkim rozbiegu. Tak, tak, do lat 80. XX w. właśnie tak skoki narciarskie wyglądały, choć posiłkując się mą wiedzą, to skocznia w Ironwood, tzw. Cooper Peak od 1994 r. jest niefunkcjonalna. Na zawsze rekordzistą tamtejszej skoczni pozostanie trener niemieckiej reprezentacji - Werner Schuster - który uzyskał 158 m. W 2017 r. chodziły pogłoski, że miałby to być tzw. "mamut" letni i finał Letniej Grand Prix tam ma się odbywać. Niestety, władze amerykańskie nie sfinansowały rekonstrukcji skoczni. Wielka szkoda, bo miano Puchar Świata niedługo straci rekomendacje na rzecz "Pucharu Europy i Azji". Co prawda Walter Hofer zarzeka się, że ta nazwa jest prawidłowa, ale...
Komentarze
Prześlij komentarz