O tych, którzy odeszli... A nadzieja znów wstąpi w Nas...

"Że po głosach tych wciąż drży powietrze,
Że odeszli po to by żyć.
I tym razem będą żyć wiecznie."
Dzień 1 listopada obliguje Chrześcijan do myśli o tych, którzy odeszli od Nas w 
życiowych warunkach, czy też nie. Rodziny w ten czas wybierają się na cmentarze, by oddać hołd zmarłym i przypomina, że za 54 dni są Święta Bożego Narodzenia. Dziś, wraz z moją przyjaciółką Ariką postanowiliśmy przypomnieć popularnych skoczków, którzy nie żyją...
Pavel Karelin był wschodzącą gwiazdą skoków rosyjskich, zadebiutował w Pucharze Kontynentalnym już w 2003 r. i tam odnosił sukcesy, zaś w 2007 r. z drużyną w Kuusamo na inauguracje Pucharu Świata. Regularnie punktował, w jego dorobku znalazły się miejsca nawet w pierwszej dziesiątce. 
Sezon 2007/08 9 miejsce w Bischofshofen, 14 w Zakopanym, 17 w Engelbergu, 13 w Sapporo, 15 w Willingen...
Sezon 2008/09 22 i 19 w Bad Mittendorf, 21 w Willingen, 19 w Planicy. Oczywiście nie będę wymieniał miejsc w poszczególnych konkursach, bo to zbyt czasochłonne... Dlaczego właśnie od tego zawodnika zacząłem ten post? Bo z tym się wiąże niezwykle smutna historia. Wypadek zdarzył się w okolicy Niżhnego Nowogrodu, jechał ze znajomymi. Bezpośrednią przyczyną zgonu było pęknięcie opony w samochodzie, który prowadził.. Kuriozum moim zdaniem i jakiś "znak od Boga" ponieważ, gdy był mały to podróżując z ojcem na tej samej drodze miał wypadek... Mały Karelin uszedł bez szwanku, a niestety ojciec zginął tym samym zostając osierocony... Miał 21 lat. (1990-2011)
Andrzej Sztolf - kompletnie mi nieznane nazwisko, wśród bogatej rodziny skoczków. Zadebiutował w 1962 r. na XI edycji Turnieju Czterech Skoczni, w Oberstdorfie zajął 42 miejsce, zaś w Ga-Pa 11. Podczas IX Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku zajął 26 miejsce.
Gustaw  Bujok - urodził się 16 maja 1937 roku w Wiśle, a swoją karierę w narciarstwie klasycznym rozpoczął w 1950 roku jako specjalista od kombinacji norweskiej. To właśnie w tej dyscyplinie zadebiutował na Mistrzostwach Świata. Stało się to w Lahti, gdzie Bujok finiszował na 36. lokacie. Cztery lata później organizatorem światowego czempionatu było Zakopane, a przedstawiciel klubu Wisła-Start, już wśród skoczków, na Średniej Krokwi wywalczył 7. miejsce. Do zwycięzcy - Toralfa Engana, stracił niespełna 10 punktów. Cztery dni później na Wielkiej Krokwi Bujok zdołał zająć 26. pozycję.
Jacob Tullin ThamsJacob Tullin Thams - W latach 20' XX wieku Thams należał do światowej czołówki skoczków narciarskich. 25 stycznia 1924 roku podczas igrzysk olimpijskich w Chamonix zdobył złoty medal w skokach narciarskich, wyprzedzając swojego rodaka Narve Bonnę, który był drugi oraz brązowego medalistę Andersa Haugena reprezentującego Stany Zjednoczone. Thams został tym samym pierwszym w historii mistrzem olimpijskim w skokach. Cztery lata później, na igrzyskach w Sankt Moritz w 1928 r. był faworytem do złotego medalu. Po pierwszej serii zajmował trzecie miejsce za swoimi rodakami: Alfem Andersenem i Sigmundem Ruudem. W drugiej serii, na wniosek ekipy szwajcarskiej, podniesiono rozbieg, mimo protestów ze strony reprezentantów Norwegii oraz USA. Andersen i Ruud wybijali się z progu na stojąco, by nie osiągnąć zbyt dużej prędkości, jednak Thams zignorował niebezpieczeństwo i oddał skok na odległość 73 metrów, 9 metrów dalej niż którykolwiek z jego rywali. Skoku tego jednak nie ustał, przez co zajął ostatecznie 28 miejsce.
W 1926 roku podczas mistrzostw świata w Lahti zdobył złoty medal na skoczni normalnej. Pozostałe miejsca na podium także zajęli Norwegowie: Thorleif Haug był drugi, a brąz wywalczył Einar Landvik. Był to jego jedyny start na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym.
Pierwsze mistrzostwa Norwegii w skokach odbyły się w 1933 roku, wobec czego Thams startował w konkursach kombinacji norweskiej, wygrywając skoki do kombinacji w latach 1924-1927. Był jednakże przeciętnym biegaczem i ostatecznie jego najlepszym wynikiem było 12 miejsce w 1924 roku.
W latach 30. porzucił skoki narciarskie i zajął się żeglarstwem. Wziął udział w letnich igrzyskach olimpijskich w Berlinie w 1936 roku zdobywając srebrny medal w klasie 8mR. Jest drugim w historii sportowcem, który zdobył medale zarówno na letnich, jak i zimowych igrzyskach olimpijskich. Pierwszy był Amerykanin Edward Eagan.
Za swoje osiągnięcia (1926 r.) w skokach narciarskich otrzymał medal Holmenkollen. 
Kolejnym skoczkiem, kolejną legendą norweskich skoków będzie Birger Ruud.
12 lutego 1932 r. w amerykańskim Lake Placid w strugach deszczu rozegrano konkurs skoków w ramach zimowych igrzysk olimpijskich. Zawody odbyły się w skrajnie trudnych warunkach: woda z roztopionego śniegu stworzyła na miękkim zeskoku kałużę, przez co wielu zawodników kończyło swe skoki upadkami, w niektórych miejscach spod śniegu wydobywał się lód, a wybieg kończył się amortyzującym wałem słomy. W pierwszej serii Ruud osiągnął w eleganckim stylu, z ograniczoną do minimum liczbą ruchów rąk odległość 66,5 m. Kolejni skoczkowie nie potrafili zbliżyć się do wyczynu Norwega. W końcu dłuższy skok oddał jego rodak Hans Beck – 71,5 m i wygrał pierwszą serię zawodów z blisko trzypunktową przewagą nad najgroźniejszym rywale
Ruud występował często w czerwonym swetrze i czapce z literą K (jak Kongsberg) na jednym lub drugim. W drugiej połowie lat 30. rozpowszechnił nową formę skakania, która była kwintesencją stylu aerodynamicznego, polegającego na mocnym wybiciu, spokojnym locie i płynnych ruchach ramion w powietrzu oraz idealnie równym prowadzeniu nart. Zaprezentował on ją w 1936 na olimpiadzie w Garmisch. Po wyjściu z progu załamywał się mocno w biodrach, wykonywał dwa–trzy płynne ruchy rękami wokół poziomej osi rozłożonych ramion, a po osiągnięciu kulminacji lotu wyciągał je przed siebie lekko zgięte w łokciach aż do momentu lądowania. Styl ten nosił nazwę stylu jaskółki. Ruud słynął z równego, estetycznego prowadzenia nart w locie, był czołowym stylistą dyscypliny w latach 30. i 40. Według ustaleń Wojciecha Szatkowskiego jako pierwszy skoczek w historii otrzymał notę 20 punktów (dwie na MŚ w Oberhofie w 1931). Przez długi czas żaden zawodnik nie dostał od sędziów takiej noty. 
Na koniec dam piękne słowa wyśpiewane przez znaną Gliwiczankę...
"Daj nam wiarę, że to ma sens,
Że nie trzeba żałować przyjaciół.
Że gdziekolwiek są dobrze im jest,
Bo są z nami choć w innej postaci.
I przekonaj, że tak ma być,
Że po głosach tych wciąż drży powietrze,
Że odeszli po to by żyć.
I tym razem będą żyć wiecznie."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuusamo/Ruka - wietrzna loteria

Poruszający wywiad, z człowiekiem, który jest dyrektorem...

Halo, Włodku! - Benefis Włodzimierza Szaranowicza.