Hofer, a Harrachov?... - Co to ma wspólnego...
Tego pisania nie miałem w planach! Znaczy, miałem, jak onegdaj pisałem, ale nie dziś... To było na później, na kiedyś. O samej skoczni, na której panują same zgliszcza i rosną porosty. Smutne, lecz prawdziwe. Nasi sąsiedzi - Czesi, chcą coś zrobić z sytuacją, która jest niewątpliwie ponura i przygnębiająca... O którą skocznie chodzi?...
O tą... wielką, tudzież do lotów narciarskich. Gdzie, MY, Polacy traktowaliśmy ją, niczym jak swoją... Teraz ma być ponoć zdegradowana, bo jak podaje czeski portal: "Zawodnicy nie będą mogli korzystać z dwóch z trzecich kompleksu, bo to jest zbyt niebezpieczne." (mniejsze skocznie) Baza treningowa, de facto, opiera się tylko i wyłącznie w Libercu i Frensztacie, bo tak naprawdę na tych skoczniach są takie możliwości. Przypomnijmy sobie lata, kiedy co roku były organizowane zawody na mamucie Czertak, w Harrachovie. Co prawda, zazwyczaj tam rządził wiatr, ale tłumy kibiców z woj. dolnośląskiego tam się zjeżdżały. Mogło być to porównywalne z wielką pompą, jaka jest organizowana w Stolicy polskich Tatr, bo na taką miarę były organizowane konkursy. Skądinąd wcześniej dobiegały mnie słuchy, że skocznie w Czechach "umierają", sam J.Janda powiedział, że zrobią wszystko, by te obiekty były odrestaurowane i z możliwością treningu. Głos w tej sprawie zabrał też Pavel Ploc, który w jednym wywiadzie wspomniał, że przychodziło na zawody, ponad 50 tysięcy kibiców. Tak, więc, ja nigdy nie uwierzę, że konkursy nie miały takiego popytu, jak w Niemczech, Norwegii, czy w Polsce. Warto też wspomnieć, że ta skocznia do lotów miała swojego ciemnego, złośliwego ducha, w postaci wiatru. Pamiętam, jak po raz pierwszy w serwisie YouTube zobaczyłem upadek... Nie pamiętam, w tej chwili nazwiska tego zawodnika... W każdym bądź razie, były wtedy MŚ w Lotach 1992, i w straszliwych okolicznościach, przy prawie 108 km/h w powietrzu, narta odpięła się, a ten zawodnik runął, koziołkując przez cały zeskok. W ogóle te i mistrzostwa z 1986 r. z innej skoczni rodem do lotów, są postrzegane jako jednych z najniebezpieczniejszej edycji Mistrzostw Globu.
"(...) W dodatku niezbyt mile wyglądającą, stosunkowo popadającą w ruinę. Rok
temu do buli zapadł się ratrak, co w zasadzie tylko podkreśliło, że to
koniec żywotności tego obiektu. Nie dość, że potrzeba funduszy na
wydobycie go stamtąd, to przydałby się i ogólny remont skoczni. Problem w
tym, że prawdopodobnie nawet on nie pomógłby odzyskać jakikolwiek
prestiż skokom narciarskim w Harrachovie." - czytamy na sportsinwinter.pl... Umarł już Harrachov, umarł obiekt, choć ze swoistym cynizmem największy boss skoków, Walter Hofer zapowiedział, że w 2024 r. chce tam rozegrać kolejną edycję Mistrzostw Świata w lotach narciarskich... Czy ON jest normalny?! Nie sądzę, by przez pięć i pół roku, czescy włodarze zdołali coś przedsięwziąć w kierunku przebudowy skoczni, bo...
"Sympatykom tego obiektu należy zatem polecić czekać na ostateczne
decyzje, ale realnie twierdząc – to wspomnienie może być jednym z
ostatnich tchów tego obiektu. Jeśli tak się stanie, Čerták pomału
zacznie zasypiać. Ale to nie będzie sen spokojny. Bardziej koszmar, targany nieszczęśliwym zakończeniem". - dostrzegamy na tym samym portalu. Hymn elegijny trzeba już pisać? - żartobliwie rzecz ujmując. Sytuacja jest dość poważna i zatrważająca. Wyjątkowość czeskich skoków sięga do wspaniałych tradycji. Jiří Raška to mistrz olimpijski z Grenoble 1968, który pokonał fenomenalnego Biełusowa na mniejszej skoczni, zaś na dużej przegrał z nim, wskutek czego zdobył srebro olimpijskie. Generacja z Plocem, Parmą, Švagerko i Podzimkiem zdobywała medale w Engelbergu w 1984 r. i Lahti 1989 r.
Czasami słychać rozmyślenia, co by było gdyby Jakub Janda startował razem w drużynie z mistrzami świata.. Tego się nie da porównać! Obydwóch generacji skoków, nie da się scalić, porównać, zjednoczyć. Inny styl, inne trendy panowały wówczas na skoczniach całego świata. Teraz czeski zawodnik zasiada w tamtejszym parlamencie, i ni myśli o tym, by odwiesić "narty z kołka".
Czasami słychać rozmyślenia, co by było gdyby Jakub Janda startował razem w drużynie z mistrzami świata.. Tego się nie da porównać! Obydwóch generacji skoków, nie da się scalić, porównać, zjednoczyć. Inny styl, inne trendy panowały wówczas na skoczniach całego świata. Teraz czeski zawodnik zasiada w tamtejszym parlamencie, i ni myśli o tym, by odwiesić "narty z kołka".
Komentarze
Prześlij komentarz