Bajkowe opowieści... #1
Pewnego, wiosennego wieczoru, gdzie ptaszęta pięknie śpiewały, jechał niepełnosprawny, młody mężczyzna, który widać było, że jest rozochocony czymś. Z początku nie zastanawiałem się dlaczego tak emanuje optymizmem, ale gdy usłyszałem Jego imię, zacząłem się domyślać, lecz nie podszedłem do wózka. Spieszyłem się, żeby zdążyć zregenerować organizm przed pójściem na ranną zmianę do pracy, myśli wciąż we mnie krążyły: z czego ten chłopak taki jest szczęśliwy?...
Nazajutrz, po tym co moje oczy widziały znów ujrzały tegoż samego mężczyznę. Nie wytrzymałem i podszedłem do wózka.
- Dzień dobry! Widziałem Pana wczoraj w parku. Zaimponował mi Pan swoją reakcją, ale nie do końca wiem z czego. Możemy porozmawiać? - Zapytał psycholog Igor, zapraszając do swego gabinetu.
- Widziałem Pana... Przypominam sobie, jak karmiłem wiewiórki! - Były takie rude, śliczne! Garnęły się do mnie, jak nigdy nikt! ... chwila konsternacji... - Jak żadna dziewczyna... - powoli huknął po cichu..... Igor nie musiał wydobywać więcej informacji. Zdobył to, co chciał, lecz po chwili zapytał:
- Dlaczego mi to mówisz? Chcesz mi coś opowiedzieć?
Chłopak, patrząc na Niego zaczął płakać, bo zrozumiał, że tej osobie może powiedzieć wszystko. Bezgraniczne zaufanie, to dla tej osoby rzecz święta.
- Mam na imię Mateusz, mam 19 lat i przychodzę tu, do tego gabinetu, po to, aby ktoś mnie wreszcie zrozumiał... Widzi Pan... Jestem uwięziony...
- Jak uwięziony? - spytał zaniepokojony Igor.
- Jeżdżę na wózku, mam uczucia, które nie do końca są spełnione. Jak Pan widzi z trudem mi przychodzi każde słowo do wypowiedzenia, przez to czuję się niedowartościowanym mężczyzną...
- Ale, czy akurat przez swoją wymowę, czy przez coś, co się dzieje w Twoim życiu? Opowiedz mi historię, jaką chcesz, a ja postaram Ci pomóc na tyle, ile będę mógł. Zaufaj mi, pomyśl sobie, że jestem Twoim najlepszym kumplem, powiem Ci coś w sekrecie... Dawno, dawno temu chorowałem na schizofrenię, więc w jakiś sposób też jestem niepełnosprawny.
Mati uspokojony, tym co powiedział mu psycholog, zaczyna swą opowieść.....
Nazajutrz, po tym co moje oczy widziały znów ujrzały tegoż samego mężczyznę. Nie wytrzymałem i podszedłem do wózka.
- Dzień dobry! Widziałem Pana wczoraj w parku. Zaimponował mi Pan swoją reakcją, ale nie do końca wiem z czego. Możemy porozmawiać? - Zapytał psycholog Igor, zapraszając do swego gabinetu.
- Widziałem Pana... Przypominam sobie, jak karmiłem wiewiórki! - Były takie rude, śliczne! Garnęły się do mnie, jak nigdy nikt! ... chwila konsternacji... - Jak żadna dziewczyna... - powoli huknął po cichu..... Igor nie musiał wydobywać więcej informacji. Zdobył to, co chciał, lecz po chwili zapytał:
- Dlaczego mi to mówisz? Chcesz mi coś opowiedzieć?
Chłopak, patrząc na Niego zaczął płakać, bo zrozumiał, że tej osobie może powiedzieć wszystko. Bezgraniczne zaufanie, to dla tej osoby rzecz święta.
- Mam na imię Mateusz, mam 19 lat i przychodzę tu, do tego gabinetu, po to, aby ktoś mnie wreszcie zrozumiał... Widzi Pan... Jestem uwięziony...
- Jak uwięziony? - spytał zaniepokojony Igor.
- Jeżdżę na wózku, mam uczucia, które nie do końca są spełnione. Jak Pan widzi z trudem mi przychodzi każde słowo do wypowiedzenia, przez to czuję się niedowartościowanym mężczyzną...
- Ale, czy akurat przez swoją wymowę, czy przez coś, co się dzieje w Twoim życiu? Opowiedz mi historię, jaką chcesz, a ja postaram Ci pomóc na tyle, ile będę mógł. Zaufaj mi, pomyśl sobie, że jestem Twoim najlepszym kumplem, powiem Ci coś w sekrecie... Dawno, dawno temu chorowałem na schizofrenię, więc w jakiś sposób też jestem niepełnosprawny.
Mati uspokojony, tym co powiedział mu psycholog, zaczyna swą opowieść.....
Komentarze
Prześlij komentarz