Operacja XXV MŚ w Lotach - zaczęta! Cz. I
Po Turnieju Czterech Skoczni, który był teatrem jednego aktora, cała ekipa skoczków przeniosła się do Bad Mittendorf, by tam rozegrać dwa konkursy indywidualne. Niestety dla Polaków nie jest to szczęśliwa skocznia, ponieważ tylko w 2005 r. udało się dwukrotnie stanąć na podium Adamowi Małyszowi, a reszta - posucha. Skocznia, jak skocznia - można by rzec. Wystarczy wykonać te same przy ruchy, co na dużej. Oględnie to tak wygląda, ale największy problem to wybicie, ponieważ dojazd do progu jest znacznie wydłużony (proszę nie mylić ze skocznią w Bischofshofen), czym skutkuje większymi prędkościami najazdowymi.
Skocznia do lotów narciarskich jest bardzo specyficzna. Bowiem najmniejszy podmuch wiatru, może skutkować poważnymi perturbacjami w locie i skutkować nawet... kalectwem! Był jeden przypadek taki, kilka lat temu, ale o tym powiem przy innej okazji. Prędkość przelotowa na skoczni do lotów jest niewyobrażalnie wysoka, kiedyś o tym pisałem, ale o tym wspomnę dziś, tu. Niedoścignionym talentem siedemnastolecia XXI w. jest w moim mniemaniu Robert Kranjec, ma fantastyczną lotność, a przede wszystkim bazę w Planicy, którą mogą w pełni krasie wykorzystywać. Domen Prevc przed debiutanckimi lotami w zeszłym roku w Oberstdorfie, trenował na zamkniętym obiekcie u siebie, jak dobrze pamiętamy, fenomenalnie to poskutkowało. Ale nie tylko to, bo... Obuwie, które było zbyt za duże, jak na jego stopę i toteż miało odzwierciedlenie w odległościach i w lokatach zajmowanych w poszczególnych konkursach. Pamiętamy wiele skoków z poprzedniego sezonu, jak odlatywał rywalom o paręnaście punktów, i wygrywał czterokrotnie. "Mamut poskromił młodego Słoweńca" - głośno było o tym w całej Słowenii. Nawet lokalne media chciały zdymisjonować Gorana Janusa za nieudany sezon, aczkolwiek po Pyeongchang należy się tego spodziewać. Nie sądzę, by po Igrzyskach w Korei utrzymał posadę pierwszego trenera kadry A w dwumilionowym państwie. Od dwóch lat raptem jedno incydentalne podium Petera Prevca ex aequo wraz z Maćkiem Kotem w Sapporo. Na nieudany poprzedni sezon złożyło się wiele czynników, głownie rodzinny kraj. Gdzie to nie miał chwili na to, aby odpocząć od tego całego zgiełku, uciekł na Teneryfę, by tam zaznać choć odrobinę spokoju. Niestety to poskutkowało bardzo słabym sezonem całego teamu. Doskonale pamiętamy w jakich opałach znaleźli się po pierwszym skoku Jurija Tepesa w Lahti. Dramaturgia w kraju bałkańskim stała się na tyle niewygodna, że zaczęli dochodzić do głosu młode wilczki z kadr pośrednich. Jernej Damjan wygrywając w Ruka, przypomniał o sukcesie jaki miał miejsce dziesięć lat temu w Willingen, gdzie zajął trzecie miejsce. Wydawało się, że będzie jednym z czarnych koni sezonu olimpijskiego, ale gdzieś zanikł i nie wiadomo, czy wróci...
Komentarze
Prześlij komentarz