Spotkanie z Naszym Adamem Małyszem - cz.II

"Co tydzień siadaliśmy jak do telenoweli, żeby oglądać tę rywalizację. Fenomen socjologiczny! Ileż rzeczy można było mu przypisać podczas tej kariery? Że można w życiu wygrać ewidentnie wszystko bez układów. Że jest człowiekiem rzetelnym, solidnym, posłańcem, wielkiej nadziei. Zaczynał jako idol kryzysowy, który miał nas prowadzić, jako ambasador wspaniałego skoku do cywilizowanej Europy. Fenomen społeczny. Przecież my dzięki tym transmisjom, żyliśmy drugim życiem zastępczym. Był powodem ogromnej zbiorowej radości. Dał nam wiele... Ten fenomen popularności - 14,5 mln rekordowa telewizyjna widownia, kiedy zdobywał srebrny medal w Salt Lake City. Trzynaście przeszło milionów - Puchar Świata w Zakopanym. To jego ostatnie zwycięstwo i ta wielka radość nas, ludzi, którzy go oglądaliśmy. Państwo przed ekranami krzycząc, skacząc... Ja także krzycząc, skacząc... Po prostu... Było pięknie i coś się niewątpliwie zamknęło, ale miejmy nadzieję, że w sporcie będzie jakaś próba kontynuacji." 
                                                                                                 Włodzimierz Szaranowicz
Gdy 17.03.1996 r. na wzgórzu Holmenkollen wygrywał przed takimi tuzami skoków narciarskich jak : Masahiko Haradą i Janne Ahonenem, świat przewrócił się do góry nogami. Nie bez przyczyny dałem wypowiedź Pana Włodzimierza Szaranowicza, gdyż on był bardzo związany emocjonalnie z Adamem Małyszem... Ale o tym to za chwilę...
"Zaczynał jako idol kryzysowy..." To nie jest tak, że poza legendarnym Stanisławem Marusarzem i Piotrem Fijasem nie umiał nikt skakać. Owszem umieli. Przecież na Olimpiadzie w Albertville w 1992 r. w konkurencji skoków reprezentował Polskę nie kto inny, jak drugi trener, pomocnik Stefana Horngachera - Zbigniew Klimowski. Ale faktem jest też to, że za czasów Adama nie mieliśmy żadnej drużyny. Może ten "fenomen socjologiczny" pobudził dzisiejszych kadrowiczów do skakania? Myślę, że tak i mam powody ku temu. Przypomnijcie sobie Zakopane i 1999 r. Kto wtedy oddał fenomenalny skok na odległość 128 m i powiedział "Chcę zdobyć ZŁOTO na olimpiadzie"? Nie kto inny, jak Kamil Stoch, który jak sam przyznawał JEGO idolem i wzorcem był Orzeł z Wisły. "Że w życiu można wszystko osiągnąć, dzięki silnej woli i zażartej zawziętości..." pozwoliłem sobie zmienić słowa mojego ulubionego komentatora (przepraszam, że onieśmieliłem zmienić Twe słowa, Mistrzu...), aby znaleźć odzwierciedlenie w dzisiejszej rzeczywistości, w dzisiejszym jakże pogmatwanym życiu i świecie... MY też wciąż biegamy... Ta "bieganina"... Może nie tyle, co spędza z powiek sen (cytując Urszulę Sipińską), ale często nie zauważamy tego, co się dzieje wokół nas. Ktoś umrze, jak niedawno wielki mistrz słowa Wojciech Młynarski, a po chwili o tym Kimś zapominamy... Dlaczego tak się dzieje? Świecie! Dokąd, Ty zmierzasz?! Nie wiem... Taki dziś refleksyjny wpis... Inni chorują, jeszcze "tamci" umierają, a jeszcze "inni" mają problemy z nałogami wszelakimi. Może jesteśmy wrzuceni do przysłowiowego wora i wygrzebujemy taki los, jaki jest? Nie mi to oceniać... Kim ja jestem? Tylko zwykłym szarym człowiekiem, w dodatku na czterech kółkach... Pewnie co niektórzy moi podglądacze się teraz bardzo mocno zdziwili... I słusznie, bo nigdy nie ujawniałem swej prawdziwej tożsamości... MY - nigdy nie mamy mieć, nie będziemy mieć łatwo... Polityka robi swoje, a my swoje. Nie chcę podejmować spraw politycznych, bo to zawsze robi zamieszanie i wywołuje kłótnie. Inny post niż wszystkie? Z pewnością, tak! Mogą być takie w TYCH spotkaniach?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuusamo/Ruka - wietrzna loteria

Poruszający wywiad, z człowiekiem, który jest dyrektorem...

Halo, Włodku! - Benefis Włodzimierza Szaranowicza.