Króciuteńko...

Gdy mówimy, lub myślimy o historii polskiego sportu, to od razu przychodzą do głowy nazwiska takie, jak: Irena Szewińska (z domu: Kirschenstein), Jan Tomaszewski, Władysław Kozakiewicz, Andrzej Gołota, Kazimierz Deyna, Ryszard Szurkowski, czy Adam Małysz. Co ich łączy? Sława, nieśmiertelna popularność za niesamowite osiągi w polskim sporcie. To jak w Starożytnej Helladzie, gdzie wojownicy zdobywali sobie popularność, prawiąc sługę Bogom, a Oni dawali przepustkę do nieśmiertelnej sławy. Pierwszy bieg lekkoatletyczny, był rozgrywany w koszmarnych warunkach. Wysoka temperatura powietrza nie pozwalała na bieg o dystansie nie dłuższym, niż 1500 m. W dodatku na przetarcie szlaku, robili to mężczyźni, którzy (mówiąc żargonowo) podpadli któremuś Bogu, niestety, w tamtym okresie tak już było, że musiało starożytne społeczeństwo przystosować się do panujących warunków. Nie inaczej! Na przestrzeni wieków ewoluowały wszystkie dziedziny życia, bowiem ten człowiek, który się nie rozwija - zastyga w miejscu i uwstecznia się. Nie, nie próbuję robić z tego wpisu jakiegoś dzienniczka/kącika historycznego, ale chcę uzmysłowić społeczeństwu, że "nie od razu Kraków zbudowano" tylko to rozwijało się swoim trybem życia. Nie, nie będę przypominał idei Zimowych Igrzysk Olimpijskich, gdyż toby było zbyt tandetne, ale przypomnę pierwsze, notabene, zimowe igrzyska... Choć one były dość złożone z tymi drugimi... letnimi, ale to tak nie do końca było...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuusamo/Ruka - wietrzna loteria

Poruszający wywiad, z człowiekiem, który jest dyrektorem...

Halo, Włodku! - Benefis Włodzimierza Szaranowicza.