"Dodo" w ogniu pytań i odpowiedzi... Zaczynamy wielkie letnie skakanie!
Objęcie schedy po austriackim szkoleniowcu, który zmajoryzował polskie skoki nie jest łatwe. Wszystkie sukcesy, jakie osiągnął Stefan Horngacher ze skoczkami znad Wisły, można wymienić jednym tchem, ale czy do "beczki miodu" nie znajdzie się "łyżka dziegciu"? Z pewnością. Słowa Apoloniusza Tajnera wypowiedziane w studiu TVP we Wiśle wprawiły niejednego kibica w osłupienie. Kto słyszał, ten wie o czym mówię, nie będę przytaczał tych słów. Nie będę siać propagandy. Sprawa dyskusyjna. Tak, czy owak, trzy lata wykrzesywania z polskich skoczków były najlepsze w historii, najlepsza przygoda w życiu sportowo-trenerskim austriackiego trenera. Choć, jak sam zainteresowany powiedział reporterowi TVP Sport: "Moim celem zawsze było trenować niemieckich zawodników. Oni mają mnóstwo młodych skoczków, perspektywicznych. To napędza trenera do nowych zadań (...) Jestem zadowolony." Trudno się z tym nie zgodzić, bowiem skoki niemieckie nie stoją w miejscu. Dyrektywy tamtejszego związku są proste: mamy jedną myśl szkoleniową, jedną drogę obraną, i mamy iść tak, jak planujemy. Ale przygoda Horngachera (to nazwisko będzie przewijało się często) zaczęła się niezbyt przyjemnie. Mistrz olimpijski z Korei Południowej odniósł kontuzje, wskutek czego nie weźmie udziału w sezonie zimowym. Ciężki dość popularny defekt skoczka narciarskiego - zerwanie więzadeł krzyżowych. Pochwalił się zdjęciem na serwisie społecznościowym, jak leży w szpitalu z lewą nogą usztywnioną w gipsie i napisał, że MŚ w Oberstdorfie 2021 będą pod jego egidą. Zobaczymy...
Po odejściu Stefana Horngachera, w Polsce schedę objął Michal Doleżal, który to sięgnął do rezerw polskich kadrowiczów z niższych grup szkoleniowych. Priorytetowe dla nowego trenera jest sięgniecie po Puchar Narodów po raz trzeci, oraz wskrzeszenie talentu Macieja Kota. Przypomnę, Kot ma na koncie dwa zwycięstwa w Pucharze Świata w azjatyckich części Japonii, oraz w Pyeongchang. Ma nadzieje na odbudowanie formy, co dowodem jest 5. miejsce na inaugurację Pucharu Kontynentalnego w Kranj.
Po intensywnych przygotowaniach od kwietnia, polska czwórka w składzie: Żyła, Zniszczoł, Stoch, Kubacki o 58 punktów pokonała Słowenię z liderem Zajcem na czele i Austrię o 72 pkt. Komentatorzy znakomitego TVP Sport żartowało, że jest 1:0 między Doleżalem a Horngacherem. Trudno się z tym nie zgodzić, bowiem różnic jaka teraz obecna jest, jest kolosalna.
Komentarze
Prześlij komentarz