O czeskiej infrastrukturze... Powielanie tematu?
Nie, to nie będzie dublowany artykuł z 4 VI 2018 r. którego zatytułowałem "Hofer, a Harrachov? Co to ma wspólnego?". Dziś wyszukałem nowe spojrzenie na tą przykrą sprawę, jaka jest degradacja obiektów w Harrachovie, Frensztacie i Libercu. Sam Jakub Janda, wieloletni skoczek narciarski, a obecnie poseł w parlamencie czeskim, powiedział, że skocznia do lotów w Czechach, wymaga gruntownej przebudowy, jeśli Czesi chcą myśleć z optymizmem o 2024 r. lecz nie ma dostatecznej kwoty na takie przedsięwzięcie. Pewien portal o tematyce skoków, opublikował kolejny artykuł na ten temat. Widać, że redakcja bardzo się angażuje w tą tematykę, dzięki czemu ja mogę kolejny wpis nadać o tym.
– Tej zimy mieliśmy mieć tam zawody
niższej rangi, ale oba wydarzenia organizatorzy odwołali z powodów
finansowych. Nie możemy zorganizować tam Pucharu Świata, jeśli wcześniej
nie przeprowadzimy tam zawodów kontrolnych – tłumaczył. Powody finansowe nie są tylko jedynymi problemami, jakie spotykają czeskie skoki. Brak popularyzacji, szczególnie dla młodzieży, która notabene nie może trenować u siebie w kraju, muszą jeździć do Szczyrku, do Wisły, by tam mogli udoskonalać swe umiejętności sportowe. Ciągle mam przed oczyma jeden skok, bodaj z 1985 r. gdzie to zawodnik wspiął się w powietrze, i napotkał podmuch wiatru. Natychmiast go mówiąc popularnie: zdmuchnęło po czym upadł strasznie na zeskok skoczni... Podobna sytuacja miała miejsce rok później za sprawą Ulfa Fiedesena w Bad Mittendorf. Prezentowałem kiedyś zdjęcia i wypowiedzi na temat tego wypadku, nie mam zamiaru powielać artykułów. To osobna historia.
To w tym miejscu gromadziły się tłumy pod skocznią Certak, by podziwiać loty w okolicach 200 m. Pierwszy rekord powyżej 200 m należał do Adama Małysza. Po raz pierwszy wylądował na 206 m, by w drugiej serii dołożyć jeszcze 6,5 metra. Nikt pewnie nie pamięta, że pierwszym Polakiem, który przekroczył 200 m był Robert Mateja? O nim się nie wspomina, ze względu na jego osiągnięcia, ale nie można go pominąć, jeśli chodzi o loty narciarskie. Trudno znaleźć jakiekolwiek pokrzepiające słowa na temat kompleksu w Czechach, który nie tak dawno - relatywnie - gościł najlepszych skoczków świata...
Na dużym obiekcie po raz ostatni oddano skoki w 2011 roku, zaś mamucia skocznia gościła jeszcze w 2014 roku Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich. Później do zgniłej buli zapadł się ratrak, a to oznaczało koniec dla tego obiektu. Milion czeskich koron na naprawę po zapadniętym ratraku może by się jeszcze znalazł, ale skocznia potrzebuje większej rekonstrukcji. Szperam tu i ówdzie, by wyszukać informacje, na temat tej degrengolady u naszych sąsiadów... Jozin z Bazin nie byłby zadowolony! Mówiąc kolokwialnie i trochę prześmiewczo, to mistrz olimpijski z Grenoble jakby żył, to by się rozpłakał nad skocznią... Bo jest nad czym! Młodzież czeska nie kwapi się do tego sportu, a przecież w 1925 r. w Jańskich Łaźniach był "popyt na Igrzyska..." (W.Młynarski) Z tego co mówi czeski rząd, to przebudowa kosztuje dwa miliardy koron, a to jest za dużo dla tamtejszych władz, by zrewitalizować cały kompleks od K-15 do K-185. Pogrzebana czeska tradycja z Lahti 1989, Seefeld 1985, Falun 1993...
To w tym miejscu gromadziły się tłumy pod skocznią Certak, by podziwiać loty w okolicach 200 m. Pierwszy rekord powyżej 200 m należał do Adama Małysza. Po raz pierwszy wylądował na 206 m, by w drugiej serii dołożyć jeszcze 6,5 metra. Nikt pewnie nie pamięta, że pierwszym Polakiem, który przekroczył 200 m był Robert Mateja? O nim się nie wspomina, ze względu na jego osiągnięcia, ale nie można go pominąć, jeśli chodzi o loty narciarskie. Trudno znaleźć jakiekolwiek pokrzepiające słowa na temat kompleksu w Czechach, który nie tak dawno - relatywnie - gościł najlepszych skoczków świata...
Na dużym obiekcie po raz ostatni oddano skoki w 2011 roku, zaś mamucia skocznia gościła jeszcze w 2014 roku Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich. Później do zgniłej buli zapadł się ratrak, a to oznaczało koniec dla tego obiektu. Milion czeskich koron na naprawę po zapadniętym ratraku może by się jeszcze znalazł, ale skocznia potrzebuje większej rekonstrukcji. Szperam tu i ówdzie, by wyszukać informacje, na temat tej degrengolady u naszych sąsiadów... Jozin z Bazin nie byłby zadowolony! Mówiąc kolokwialnie i trochę prześmiewczo, to mistrz olimpijski z Grenoble jakby żył, to by się rozpłakał nad skocznią... Bo jest nad czym! Młodzież czeska nie kwapi się do tego sportu, a przecież w 1925 r. w Jańskich Łaźniach był "popyt na Igrzyska..." (W.Młynarski) Z tego co mówi czeski rząd, to przebudowa kosztuje dwa miliardy koron, a to jest za dużo dla tamtejszych władz, by zrewitalizować cały kompleks od K-15 do K-185. Pogrzebana czeska tradycja z Lahti 1989, Seefeld 1985, Falun 1993...
Komentarze
Prześlij komentarz