Turniej Czterech Skoczni - Vierschanzetournee - Historia

    Specjalny post, który się w tym momencie się pisze, jest moim zwieńczeniem pewnego okresu na mym blogu. Urozmaicanie historyjek, w tym wplątywanie aktualności, świadczy o rzetelności Autora każdego bloga internetowego. Pomysły, które się rodzą w mej głowie, są dziełem przypadków, transmisji telewizyjnych, i mojej wszechstronnej wiedzy na temat skoków narciarskich. Również moje podzięki, należą się Panu Robertowi Grzybowskiemu, który to właśnie ON mnie natchnął na założenie tej wielkiej sprawy - jakim jest kompendium wiedzy odnośnie skoków narciarskich. Niezmierzone pokłady historii, o których wiem, staram się przelać na papier i wypuścić to w eter, by to czytali inni. Będę to robić, dopóty, aż ta dyscyplina będzie mnie interesować i pasjonować. Bowiem, ten, kto nie posiada pasji, nie ma czym zainteresować publikę. A ja mimo tego, że potrafię zaciekawić Szanownych Czytelników, to jeszcze jestem utkwiony w krzesełku rehabilitacyjnym, pisząc dla Was. Nie byłbym sobą, gdybym nie zasięgnął do statystyk strony... 
     Przez dwa lata istnienia bloga odwiedziło mnie 10.831 osób, a w tym miesiącu 600 osób. Dużo? Notabene, gdybym nie publikował tego na przeróżnych portalach internetowych, to byłoby tego o wiele mniej... Setny post... W jaką podróż mam zabrać wszystkich swym kalejdoskopem historycznym? Może do 1953 r.? Do Niemiec i Austrii, gdzie to zrodziła się wspólna integracja na przełomie każdego roku?...
  Nie inaczej... Jak sam nagłówek Nam mówi... "Historia" - to rzecz piękna, którą należy przypominać co jakiś czas, by nie zapomnieć istotnych faktów... 
  14 grudnia 1952 r. - to data, w której zakontraktowano twór o nazwie Turniej Czterech Skoczni. Początkowo ten Turniej odbywał się 11 dni, czyli od początku AD 1953. Słynny Josef Bradl wygrał pierwszą edycję zawodów, stając się legendą tego turnieju - w kolejnych latach również stawał na podium, ale sławę przyniosło mu to, że był pierwszym zwycięzcą Złotego Orła. Były także wybitne postaci, takie jak: Helmut Recknagel, Bjorn Wirkola, Janne Ahonen, Jens Weissflog, którzy kilka wygrywali tą zabawę. Rekordzistą jest Ahonen, który dokonał tej sztuki pięciokrotnie - najwięcej w historii. Z kolei grono kibiców pamięta 53. edycję, gdzie mieliśmy ex aequo dwóch zwycięzców w Bischofshofen. Pamiętam jak jeden z komentatorów przypominał, że ponad dwadzieścia minut czekali na werdykt, ponieważ nigdy wcześniej, ani później to się nie zdarzyło. Laicy w tym temacie, pewnie nie wiedzą, kto stworzył największą przewagę w klasyfikacji generalnej Turnieju... Adam Małysz nad Ahonenem uzyskał 104,4 pkt. Na Bergisel w Innsbrucku, Polak uzyskał rekordową przewagę w dwuseryjnym konkursie - wynosiła 44,9 pkt.
   Moc Małysza była zadziwiająca, również dla Apoloniusza Tajnera - byłego szkoleniowca kadry skoczków. Splendor obiegł całą Polskę, co wywindowało go na światowe alkowy skoków narciarskich. Po Tadeuszu Pawlusiaku, który w Oberstdorfie, na skoczni Schattenberg stanął na 3. stopniu podium, Polacy w XX w. nie odnotowali znaczących sukcesów. W przeddzień XXI w. Orzeł z Wisły zajął czwarte miejsce za Masahiko Haradą. Zaś początek 2001 r. miał imponujący. Wygrał trzy pozostałe konkursy, z jednym rekordem skoczni.
   Kolejny rok - kolejna intratna historia. 2002 r. historia zaczęła się na nowo za sprawą Svena Hannawalda. Jubileuszowy Turniej stanął pod znakiem jedynego, niepowtarzalnego. 4 skocznie, 4 zwycięstwa. W dalekobieżnej historii tylko udawały się trzy wygrane, złą passę przełamał Niemiec. RTL, który wpompował miliony euro za wywiady, komentarze, że to było wprost niewyobrażalne. Żadna stacja nigdy tak nie propagowała skoków, jak wtedy. Kulisy tych wydarzeń można sobie przypomnieć, powołując się na książkę autobiograficzną skoczka, a także na wpis, który mieści się na mym blogu.

   Przez szesnaście lat, był rzetelnym wzorcem, niedoścignionym ideałem skoczka, na którym będą się kształtować inni. Żadnemu, ta sztuka nie udała do Roku Pańskiego 2018, gdzie w przepiękny sposób Kamil Stoch zdobył cztery wiktorię. Na czterech skoczniach dominował, a lwi pazur pokazał w Innsbrucku, kiedy to stłamszony upadł w treningu i z trwogą wszyscy patrzeli, czy wystartuje w konkursie. Piękna waleczność Górala i hard ducha sportowego wzięła górę nade wszystko i zwyciężył w konkursie.
Drugie z rzędu zwycięstwo w Vierschanzetournee stało się faktem. Tak, tylko wygrywają najlepsi, dystyngowani zawodnicy do których Polak należy. Dołączył do sław skoków narciarskich, on też jest legendą i niech mu się wiedzie jak najlepiej w karierze!
DZIĘKUJĘ WAM!
TO WSZYSTKO DLA WAS, 
PROSTO Z SERCA!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuusamo/Ruka - wietrzna loteria

Poruszający wywiad, z człowiekiem, który jest dyrektorem...

Halo, Włodku! - Benefis Włodzimierza Szaranowicza.