- Chwilowy powrót - Najważniejsza impreza sezonu - PyeongChang 2018.

Duplikat postu?...
    Po owocnym sezonie jakim był sezon Mistrzostw Świata w Lahti kadra Stefana Horngachera zaczęła przygotowania do sezonu miesiąc wcześniej niż inni. To też pozwoliło na bardziej dokładniejsze treningi i analizy, co doprowadziło do umocnienia polskiej drużyny. Mówiono, że era Adama Małysza jest nie do powtórzenia, bo przecież on odnosił wielkie sukcesy, które na zawsze wpisały się do kart polskiego sportu. Po znakomitym roku jakim był 2014 nastąpił regres formy u naszych sportowców. Dwa złote medale Kamila Stocha - to ogromny sukces polskich skoków, ale czy największy? Trudno określić. Sam mistrz mówi: "Jeszcze wiele znakomitych przede mną sezonów. Jeszcze ostatniego słowa nie powiedziałem." Trudno się z tym nie zgodzić, bo patrząc na rezultaty w sezonie 2017/2018
jest wiele nieodkrytych skoczni, na których jeszcze może wygrać konkursy. A z taką pomocą Stefana Horngachera ma duże szanse.  


    Jak donosi "Przegląd Sportowy" : Austriak błyskawicznie wziął się do roboty. skoczkowie szybko zaczęli przygotowania do sezonu. Wprowadził jednolitość w kadrze, co było sporym problemem dla poprzedniego trenera. Jako pierwszy w Polsce pokazał platformę dynamometryczną, która odzwierciedla aktualną formę zawodników. Horngacher postawił sprawę jasno: Piotr będzie słuchał poleceń albo wypada z kadry. Żyła się buntował, ale za każdym razem kończyło się rozmową z trenerem. Bardzo słabe lato w wykonaniu Piotrka nie napawało kibiców zbyt optymistycznie, ale przyniosło to rezultaty w postaci brązowego medalu Mistrzostw Świata w Lahti. Wysokie lokaty dwa sezony temu napawały do pozytywnego miejsca na imprezie docelowej jaką była Olimpiada w Pyeongchang, niestety to się nie potwierdziło i igrzyska stały się dla niego przegrane z kretesem. W konkursie drużynowym zastąpił go Stefan Hula. Jak popatrzymy na sezon 2012/2013 nie wypadał ze składu drużynowej rywalizacji. Cztery medale jakie zdobył na przestrzeni lat, pokazują skale możliwości talentu Piotra Żyły. Niestety ten sezon był całkowicie przegrany, wskutek problemów rodzinnych. 

     Z kolei Maciej Kot rozegrał sezon życia. Dwie wygrane podczas rywalizacji Pucharu Świata w Azji nie idą w zapomnienie. Próba przedolimpijska zwycięska. Myślano,że powtórzy ten sukces rok później, ale jak okazało był dopiero 19. W Lillehammer wspólnie z Kamilem Stochem stanął na podium, co było jego pierwszym sukcesem w karierze. Czwarty skoczek jubileuszowego Turnieju Czterech Skoczni, ale strata była bardzo niewielka do trzeciego miejsca, bowiem 7,5 punktów zabrakło do Daniela Andre-Tandego. 

    "Zazwyczaj drugi sezon pracy nowego trenera z kadrą przynosi najlepsze wyniki." To zdanie wypowiedziane przez Apoloniusza Tajnera miało swe odzwierciedlenie w rezultatach. Już pod koniec poprzedniego sezonu wiedział,że zacznie prace z kadrą wcześniej. Kadrowicze ledwo zdążyli rozpakować torby po powrocie z Planicy, gdzie odebrali Puchar Narodów, a już musieli wracać do pracy. Horngacher chciał żeby więcej poświęcić czasu na treningi siłowe, więc zaczęli miesiąc przed innymi, czyli już na początku kwietnia. Po raz kolejny trener miał rację. Odrodził się Dawid Kubacki w lecie. Pięć startów indywidualnych, pięć wygranych. Tą niesamowitą formę potwierdził w sezonie zimowym, stając dwukrotnie na podium. Nic się nie działo spontanicznie. Cały czas trwała też praca nad sprzętem. Polacy w poprzednim sezonie zaskoczyli świat skoków brązowymi strojami. Są wykonane z materiału o specjalnej strukturze, która jest zarezerwowana na dwa lata, tylko dla naszych reprezentantów. Sam strój rzecz jasna nie skacze, ale jak na tamten moment Polacy mieli coś niesamowitego i to odniosło oczekiwane rezultaty, w postaci drużynowego złotego medalu wywalczonego w Lahti. 

*   *   *
    "Horngacher dał się poznać jako trener, który nie wykonuje nerwowych ruchów i nie dokonuje wielu zmian. Skład: Żyła, Kot, Kubacki i Stoch w zasadzie nigdy nie zawiódł, bo podczas jego pracy z kadrą tylko raz Polaków zabrakło na podium konkursu drużynowego, ale wcale nie dlatego, że byli słabsi, a z powodu dyskwalifikacji Piotra Żyły za nieregulaminowy kombinezon w Kuusamo. Nasi jednak nawet w trójkę wywalczyli awans do drugiej rundy. (...)  To będzie największy test w karierze trenerskiej Austriaka. Plan przygotowań do igrzysk zrealizowany co do minuty. Wszystko jednak wskazuje na to, że nasze orły będą gotowe aby pójść "po swoje" w jakimkolwiek składzie wystąpią. Nasi celują też oczywiście w medale indywidualne. Jedno jest pewne: tak silnej reprezentacji, jak w ostatnich dwóch sezonach nie mieliśmy nigdy wcześniej."
   Należą się podziękowania "Przeglądowi Sportowemu" za podarowanie takim kibicom, jak ja, którzy pasjonują się tymi dyscyplinami sportu, ujednolicenia tego wszystkiego w składową całość. "Skarb kibica" to fenomenalna sprawa. Rozpowszechnienie historii z 94-ech lat, jest rzeczą absolutnie niezwykłą! Można się zatopić w historii Igrzysk, Zimowych Igrzysk Olimpijskich! Czy będę wracać do tematyki Olimpiad po tak długim artykule? Hmmm... Z pewnością! To jest temat z cyklu: "rzeka" i niewyczerpalne opowieści o Nich! Należą się podziękowania prastaremu Zeusowi, który w 776 r. p.n.e. wymyślił to?
P.S. Dziękuję Siostro za pomoc...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuusamo/Ruka - wietrzna loteria

Poruszający wywiad, z człowiekiem, który jest dyrektorem...

Halo, Włodku! - Benefis Włodzimierza Szaranowicza.