Podsumowanie sezonu w obozie polskim.
"Na rozpoczęcie, mamy nadzieję wspólnie z Przemkiem, dobrego sezonu w wykonaniu Biało-Czerwonych przybijemy piątkę. Niech ta piątka, będzie dla Nas, dla Państwa takim prognostykiem, do tego, że ten zimowy sezon będzie lepszy od poprzedniego!" - tak, oto komentatorzy Telewizji Polskiej wpoili w kibiców nadzieję na to, że będą to wspaniałe cztery miesiące, pełne emocji. I były. Liczba "40" okazała się być liczbą niezwykłą. która dostarczała wielu emocji sportowych. Bodaj w antropologii gwiazd, ta liczba jest uznawana za coś szczególnego, niezwykłego. Toteż dawało nadzieję na spektakularne widowiska. 34 spektakle, za każdym razem inny zwycięzca, lecz zawodnik - fenomen wygrał 13 konkursów w anturażu zimowym. Fenomen, o którym japońskie gazety pisały co tydzień. Wielu ekspertów skoków narciarskich dywagowali, że ta forma osłabnie, wraz z upływem sezonu. Sam Sven Hannawald w Bischofshofen przed kamerami niemieckiego Eurosportu powiedział, że jest zdziwiony tej sportowej klasie, jaką prezentuje kamikaze z Japonii. Co ciekawe. Interesujące jest to, co sam Adam Małysz o nim powiedział w którymś z wywiadów, a mianowicie: "Ryoyu Kobayashi to jest taki zlepek największych tuzów w skokach narciarskich. On przyglądał się w telewizji Gregorowi Schlierenzauerowi, Kamilowi Stochowi, w tym mnie, i z każdego wziął tą najlepszą esencję skoku narciarskiego i teraz to przekłada na skoczni." Trzeba oddać cesarzowi, co cesarskie, ale... Trudno jest się z tym nie zgodzić, ponieważ jest to postać niezwykła, o niezwykłych parametrach wytrzymałościowych i odpornością psychiczną. Przecież otaczały go grupki dziennikarzy z Japonii, przez cały sezon robili z nim wywiady, a na konferencjach prasowych udzielał zdawkowych wypowiedzi. Załamywał reporterów, szczególnie podczas 67. Turnieju Czterech Skoczni, kiedy to wędrował w samej koszulce i spodenkach, koncentrując się na zawodach. "Jeszcze czegoś takiego nie widziałem!" - stwierdził zszokowany Jakub Kot w studiu Telewizji Polskiej. Z kolei mentor dziennikarstwa powiedział spod Wielkiej Krokwi, że jest szogunem z Japonii, który jest nieokiełznania. Przypomnę, że w latach 2001-2003 brylował Adam Małysz. W pierwszym sezonie 2000-2001 wygrał 52,3% konkursów. (Myślę, że to ciekawa statystyka) Aliści, w 2016 r. bożyszcze słoweńskich dziewcząt - Peter Prevc wygrał 22 z 29 rozegranych konkursów na skoczni, czyli przebił Orła z Wisły. Trzymając się statystyk, to Ryoyu wygrał ich 13 z 34 indywidualnie. Sądząc po tych liczbach, młody Samuraj jest w stanie pobić wszystkie statystyki. Niegdyś Noriaki Kasai powiedział całemu światu, że zamierza skakać do 2026 r. mając w perspektywie japońskie Igrzyska Olimpijskie. Niestety komitet olimpijski MKOl odrzucił japońską kandydaturę z imprezy czterolecia. W grze pozostały miasta: Calgary (Kanada), Sion (Szwajcaria) i zaskakujący w mojej ocenie wybór - Sztokholm (Szwecja). Czyżby MKOl chciałby zrobić ukłon w stronę Jana Bokleva, który zapoczątkował skakanie stylem "V"? Przypomnę, że od Igrzysk w Courchevel obowiązuje ten styl, choć patrząc na bossa tego sezonu, skuteczniejsze jest ułożenie w linii prostej nart.
Chciałoby się po raz kolejny zacytować legendę Włodzimierza Szaranowicza, gdy komentował skok Gregora Schlierenzauera na odległość 149 m (poprawcie, jeśli to błąd!) w Whistler Olympic Park. "ON jest szalony, ale wnosi do sportu, co jest najpiękniejsze!" Ryoyu Kobayashi to jest największa gwiazda sportu obecnej Japonii, bez dwóch zdań. Ale, czy dotrwa w takiej formie do chińskich Igrzysk Olimpijskich? Jak donosi portal Twitter w 2021 r. ma się odbyć próba przedolimpijska w miejscowości oddalonej o blisko 150 km od Pekinu. Jak zapewniają organizatorzy, zawodnicy będą się przemieszczać szybką koleją typu: pendolino. Zrobiono wizualizacje obiektów w Zhangjiakou, gdzie mają się odbyć wszystkie konkursy skoków narciarskich, w tym konkurs drużynowy kobiet. Jak donosiły światowe media, Mika Kojonkoski wraz z Heinzem Kuttinem mają rozpędzić karuzelę narciarską Państwa Środka. Czy tak faktycznie będzie? Musimy się uzbroić w cierpliwość, bo zawodnicy przyjeżdżając do Finlandii pierwszy raz widzieli... śnieg! Tak, tak, Janie! Nie przesłyszałeś się (próbuję wejść z Czytelnikami w interakcję) śnieg! Zdumiewające! Od razu mi się przypomina pierwsza wiślańska inauguracja, która, o, tak wyglądała...
Ten sezon, był prawdziwym kalejdoskopem, poza Ryoyu. Mistrz olimpijski z Pyeongchang, kompletnie posypany, zaś ten, który bił się ze Stochem o kryształową kulę dwa sezony temu w zaliczył spory blamaż przed swoją publicznością w Tyrolu. Sezon - pełen emocji, nieprzewidywalnych zwrotów akcji, przecież już drugi weekend tego Pucharu, obfitował w dalekie loty. Niesamowity skok Kobayashi w Ruce na 147,5 m wprawił w osłupienie sędziów, kibiców... Był to nienaganny styl, przepiękna technika lotu, a zarazem szalony skok, bowiem pod bardzo silnym wietrze pod narty. Styl łudząco podobny do Domena Prevca, lecz jego ciało jest bardzo odchylone. To pozwala, jak dowiodły pomiary, na niewytracenie, lub zwiększenie prędkości po 20 metrach lotu. Bardzo ciekawa grafika, w szczególności Japończyka, bo właśnie taki styl pozwalał na wygrywanie wszystkiego, co się dało, prócz złotych medali w Innsbrucku i Seefeld. Japonia wiwatuje. Japonia się nie boi o przyszłość, jak zabraknie nestora, bo ma wspaniałe pokolenie Kobayashi. Pewnie Cesarz Akhito zaprosi Jegomościa na sake?
Kończąc tą część artykułu, chciałbym nadmienić, iż to był sezon różnych skoczków. Sensacyjny, jednorazowy wyskok Jewgenija Klimowa we Wiśle i objęcie prowadzenia w klasyfikacji generalnej, Killian Peier! Który był sumienny, punktował, plasował się w pierwszej dwudziestce konkursów, i to zwieńczenie na Bergisel brązowym medalem... Sezon życia, pokazał, że Szwajcaria ma na kogo stawiać, że te 15 mln franków szwajcarskich włożone w kompleks w Einsiedeln, nie poszła na marne. Dawid Kubacki przeżywał najpiękniejsze chwile w karierze. Po rewelacyjnym skoku w kwalifikacjach w Bischofshofen, który dał rekord skoczni, wierzyliśmy, że uda się wskoczyć na turniejowe podium. Tak się jednak nie stało, ale na eksplozje szczęścia nie czekał zbyt długo, bo już tydzień później, w dolinie Di Fiemme odniósł swoje pierwsze zwycięstwo. Historia sprzed 16 lat, uświadomiła Polakom, że we Włoszech da się wygrywać najwyższe laury. Nie zwalniał tempa Dawid... W Willingen, w konkursie drużynowym, gdyby była klasyfikacja indywidualna, to całe podium byłoby biało-czerwone! O 79,2 pkt, pokonaliśmy Niemców, a o 104,4 pkt trzecią Słowenię.
Liczba 104,4 już była w polskich skokach obecna w 2001 r. gdy Adam Małysz wygrał 49. Turniej Czterech Skoczni. Statystyka - rzecz święta. Warto odnotować fakt, że na skoczniach dużych to jest największa przewaga, a w historii druga. W tej klasyfikacji wiodą prym Norwegowie, gdzie dwa sezony temu nad drugą Polską, osiągnęli 162 pkt. Działo się to, na skoczni do lotów w norweskim Vikersund. Crem de la crem na koniec zostawiłem sobie - czyli MŚ w Seefeld!
Pan Przemysław Babiarz u schyłku pierwszej serii przypomniał mecz Ligii Mistrzów z 2005 roku, Liverpool-AC Milan. Nie wiem, jak to wtedy było, ale... Moje przypuszczenia są takie, że faworyt w pierwszej połowie dostawał baty, zaś w drugiej wystrzelił pociski z działa. Podobnie było z Dawidem Kubackim i Kamilem Stochem. "Siedzi sobie, oniemiały ze szczęścia..." - komentarz Włodzimierza Szaranowicza z Bischofshofen AD 2018, można sobie porównać to, do Seefeld 2019. Z 27 miejsca po pierwszej serii, awansować na złotą pozycję, trzeba być mistrzem. Właśnie taki jest Dawid Kubacki!
Kolejny dzień, kolejne rozdanie medali? 2 marca po raz pierwszy polska reprezentacja, wzięła w konkursie drużynowym mieszanym. Przed konkursem Apoloniusz Tajner wypowiedział się, że jak Polska zajmie miejsce 6-8 będzie można to uznać za historyczny sukces. Wbrew pozorom, gdyby konkurs zakończył się na pierwszej serii, byłaby to nie lada niespodzianka. Dlatego, że byliśmy na cudownym trzecim miejscu, ale druga seria spowodowała spadek o trzy lokaty, okraszonym rekordem skoczni 113,5 m Dawida Kubackiego. Po konkursach mistrzowskich nadszedł na pięciodniowy odpoczynek, bo...
Nie będę trzeci raz powtarzał słowa norweskiego działacza, co powiedział o turnieju RAW AIR, bo to nie na tym rzecz polega... Chcę się skupić nad samym tworem, i tego, co się w nim działo! Sobotni pierwszy konkurs drużynowy był szalonym widowiskiem, zważywszy na wiatr, który poniekąd rozdawał karty,.. Można mieć zastrzeżenia, arbitralnie, do sędziów, gdyż w ten dzień na Holmenkollen bardzo mocno, z różnych stron, wiało. Charakterystyka tej skoczni polega na tym, że jest schowana w niecce i gdy ten wiatr się odbije od ścian nośnych, zawodnik wpada w turbulencje i nijak się z tego wydostać...Adam Małysz w 2007 roku dostał się w taki przeciąg, który mu uniemożliwił walkę z Andersem Jacobsenem, w tamtym konkursie. Robert Johansson te warunki wykorzystał perfekcyjnie, ustanawiając rekord obiektu - 144 m. Ta sytuacja, skłoniła jury o decyzji przerwania konkursu, gdyż obawiano się o bezpieczeństwo zawodników. Niestety, od Oslo można było zaobserwować regres formy Kamila Stocha.
Chciałoby się po raz kolejny zacytować legendę Włodzimierza Szaranowicza, gdy komentował skok Gregora Schlierenzauera na odległość 149 m (poprawcie, jeśli to błąd!) w Whistler Olympic Park. "ON jest szalony, ale wnosi do sportu, co jest najpiękniejsze!" Ryoyu Kobayashi to jest największa gwiazda sportu obecnej Japonii, bez dwóch zdań. Ale, czy dotrwa w takiej formie do chińskich Igrzysk Olimpijskich? Jak donosi portal Twitter w 2021 r. ma się odbyć próba przedolimpijska w miejscowości oddalonej o blisko 150 km od Pekinu. Jak zapewniają organizatorzy, zawodnicy będą się przemieszczać szybką koleją typu: pendolino. Zrobiono wizualizacje obiektów w Zhangjiakou, gdzie mają się odbyć wszystkie konkursy skoków narciarskich, w tym konkurs drużynowy kobiet. Jak donosiły światowe media, Mika Kojonkoski wraz z Heinzem Kuttinem mają rozpędzić karuzelę narciarską Państwa Środka. Czy tak faktycznie będzie? Musimy się uzbroić w cierpliwość, bo zawodnicy przyjeżdżając do Finlandii pierwszy raz widzieli... śnieg! Tak, tak, Janie! Nie przesłyszałeś się (próbuję wejść z Czytelnikami w interakcję) śnieg! Zdumiewające! Od razu mi się przypomina pierwsza wiślańska inauguracja, która, o, tak wyglądała...
Ten sezon, był prawdziwym kalejdoskopem, poza Ryoyu. Mistrz olimpijski z Pyeongchang, kompletnie posypany, zaś ten, który bił się ze Stochem o kryształową kulę dwa sezony temu w zaliczył spory blamaż przed swoją publicznością w Tyrolu. Sezon - pełen emocji, nieprzewidywalnych zwrotów akcji, przecież już drugi weekend tego Pucharu, obfitował w dalekie loty. Niesamowity skok Kobayashi w Ruce na 147,5 m wprawił w osłupienie sędziów, kibiców... Był to nienaganny styl, przepiękna technika lotu, a zarazem szalony skok, bowiem pod bardzo silnym wietrze pod narty. Styl łudząco podobny do Domena Prevca, lecz jego ciało jest bardzo odchylone. To pozwala, jak dowiodły pomiary, na niewytracenie, lub zwiększenie prędkości po 20 metrach lotu. Bardzo ciekawa grafika, w szczególności Japończyka, bo właśnie taki styl pozwalał na wygrywanie wszystkiego, co się dało, prócz złotych medali w Innsbrucku i Seefeld. Japonia wiwatuje. Japonia się nie boi o przyszłość, jak zabraknie nestora, bo ma wspaniałe pokolenie Kobayashi. Pewnie Cesarz Akhito zaprosi Jegomościa na sake?
Kończąc tą część artykułu, chciałbym nadmienić, iż to był sezon różnych skoczków. Sensacyjny, jednorazowy wyskok Jewgenija Klimowa we Wiśle i objęcie prowadzenia w klasyfikacji generalnej, Killian Peier! Który był sumienny, punktował, plasował się w pierwszej dwudziestce konkursów, i to zwieńczenie na Bergisel brązowym medalem... Sezon życia, pokazał, że Szwajcaria ma na kogo stawiać, że te 15 mln franków szwajcarskich włożone w kompleks w Einsiedeln, nie poszła na marne. Dawid Kubacki przeżywał najpiękniejsze chwile w karierze. Po rewelacyjnym skoku w kwalifikacjach w Bischofshofen, który dał rekord skoczni, wierzyliśmy, że uda się wskoczyć na turniejowe podium. Tak się jednak nie stało, ale na eksplozje szczęścia nie czekał zbyt długo, bo już tydzień później, w dolinie Di Fiemme odniósł swoje pierwsze zwycięstwo. Historia sprzed 16 lat, uświadomiła Polakom, że we Włoszech da się wygrywać najwyższe laury. Nie zwalniał tempa Dawid... W Willingen, w konkursie drużynowym, gdyby była klasyfikacja indywidualna, to całe podium byłoby biało-czerwone! O 79,2 pkt, pokonaliśmy Niemców, a o 104,4 pkt trzecią Słowenię.
Liczba 104,4 już była w polskich skokach obecna w 2001 r. gdy Adam Małysz wygrał 49. Turniej Czterech Skoczni. Statystyka - rzecz święta. Warto odnotować fakt, że na skoczniach dużych to jest największa przewaga, a w historii druga. W tej klasyfikacji wiodą prym Norwegowie, gdzie dwa sezony temu nad drugą Polską, osiągnęli 162 pkt. Działo się to, na skoczni do lotów w norweskim Vikersund. Crem de la crem na koniec zostawiłem sobie - czyli MŚ w Seefeld!
Pan Przemysław Babiarz u schyłku pierwszej serii przypomniał mecz Ligii Mistrzów z 2005 roku, Liverpool-AC Milan. Nie wiem, jak to wtedy było, ale... Moje przypuszczenia są takie, że faworyt w pierwszej połowie dostawał baty, zaś w drugiej wystrzelił pociski z działa. Podobnie było z Dawidem Kubackim i Kamilem Stochem. "Siedzi sobie, oniemiały ze szczęścia..." - komentarz Włodzimierza Szaranowicza z Bischofshofen AD 2018, można sobie porównać to, do Seefeld 2019. Z 27 miejsca po pierwszej serii, awansować na złotą pozycję, trzeba być mistrzem. Właśnie taki jest Dawid Kubacki!
Kolejny dzień, kolejne rozdanie medali? 2 marca po raz pierwszy polska reprezentacja, wzięła w konkursie drużynowym mieszanym. Przed konkursem Apoloniusz Tajner wypowiedział się, że jak Polska zajmie miejsce 6-8 będzie można to uznać za historyczny sukces. Wbrew pozorom, gdyby konkurs zakończył się na pierwszej serii, byłaby to nie lada niespodzianka. Dlatego, że byliśmy na cudownym trzecim miejscu, ale druga seria spowodowała spadek o trzy lokaty, okraszonym rekordem skoczni 113,5 m Dawida Kubackiego. Po konkursach mistrzowskich nadszedł na pięciodniowy odpoczynek, bo...
Nie będę trzeci raz powtarzał słowa norweskiego działacza, co powiedział o turnieju RAW AIR, bo to nie na tym rzecz polega... Chcę się skupić nad samym tworem, i tego, co się w nim działo! Sobotni pierwszy konkurs drużynowy był szalonym widowiskiem, zważywszy na wiatr, który poniekąd rozdawał karty,.. Można mieć zastrzeżenia, arbitralnie, do sędziów, gdyż w ten dzień na Holmenkollen bardzo mocno, z różnych stron, wiało. Charakterystyka tej skoczni polega na tym, że jest schowana w niecce i gdy ten wiatr się odbije od ścian nośnych, zawodnik wpada w turbulencje i nijak się z tego wydostać...Adam Małysz w 2007 roku dostał się w taki przeciąg, który mu uniemożliwił walkę z Andersem Jacobsenem, w tamtym konkursie. Robert Johansson te warunki wykorzystał perfekcyjnie, ustanawiając rekord obiektu - 144 m. Ta sytuacja, skłoniła jury o decyzji przerwania konkursu, gdyż obawiano się o bezpieczeństwo zawodników. Niestety, od Oslo można było zaobserwować regres formy Kamila Stocha.
Komentarze
Prześlij komentarz