Już 67. Turniej Czterech Skoczni/Vierschanzentournee!
Zacznę sentymentalnie... "Tak niedawno był maj, byliśmy tak szczęśliwi, uśmiechnięci i tkliwi"... Można by rzec, że wyczyn Kamila Stocha, był z innej planety, galaktyki, lecz jak sam Stefan Horngacher powiedział na koniec dnia w Bischofshofen: "Kamil jest w rewelacyjnej formie, skacze z odciętą głową, a głowa w skokach robi piorunujące wrażenie. W tej formie, jaką teraz ma, może wygrać wszystko." Nie owijajmy w bawełnę, austriacki szkoleniowiec wykonał potężną pracę na przestrzeni dwóch ostatnich lat, co go predestynuje do najlepszego trenera skoków narciarskich w Polsce.
Nie, nie będę po raz kolejny na łamach bloga przypominał największe sukcesy reprezentacji Polski, pod wodzą Austriaka, gdyż tego wszyscy są świadomi. Opowiem trochę o obecnej sytuacji w kadrze, która jest swoistego rodzaju przeplatanką...
Nie, nie będę po raz kolejny na łamach bloga przypominał największe sukcesy reprezentacji Polski, pod wodzą Austriaka, gdyż tego wszyscy są świadomi. Opowiem trochę o obecnej sytuacji w kadrze, która jest swoistego rodzaju przeplatanką...
- Maciej Kot - już w 2004 r. pokazał się z dobrej strony, bowiem w cyklu Lotos CUP (tam, gdzie kształtuje się młodzież, wraz z dziećmi) zajął 3. miejsce w klasyfikacji generalnej. Dwa lata później pod dowództwem fińskiego trenera Hannu Lepistoe pojechał na zawody na najwyższym szczeblu do Sapporo, po pierwsze punkty do klasyfikacji generalnej. Był tam 19. a więc dał prognostyk na to, że może być w niedalekiej przyszłości klasowym skoczkiem. Niestety ta prawda okazała się być złudna, ponieważ, gdy w 2008 r. objął reprezentację Łukasz Kruczek, zaczęła się gehenna Maćka. Był na poszczególnych imprezach sezonu, ale dość powiedzieć, że od 2013 r. zaczynał bywać w czołowej "15". Stosunkowo dość późno, bo jak pokazała kariera rówieśnika Polaka - czyli Austriaka - można szybko osiągnąć to, co się chce. 53 zwycięstwa, notabene w 8 lat - musi robić wrażenie na każdym, a przecież obydwaj mają po 28 lat. Ale nie zaglądajmy w metrykę... Teraz obydwaj patrzą w przeszłość...
Z kolei Piotr Żyła - popularny "Piter" rozgrywa sezon życia! Od początku skakania zimowego nie wychodzi spoza pierwszej dziesiątki. I tu też przypominają mi się słowa fińskiego trenera, bowiem niegdyś był wprost oczarowany jego siłą odbicia i motoryką. Ma wprost perfekcyjne odbicie, i jak będzie w formie, z pewnością nikt mu nie dorówna - można było wyczytać tu i ówdzie. Jednak rewelacyjny Pan Piotr Majchrzak z "Przeglądu Sportowego" obwieścił na Twitterze przed sezonem, że Stefan Horngacher jeszcze skorygował u Żyły odbicie, i, że gdyby była taka statystyka, kto ma najlepsze odbicie, to Piotr byłby w czubie! Jednak jeszcze przez moment, chcę powrócić do tematu Macieja Kota... Po Wiśle czytałem dość obszerny wywiad za pośrednictwem Twittera z jego Ojcem - Rafała, który po części zwalał winę na sztab trenerski. Moim zdaniem to nie jest wina całej ekipy szkoleniowej, tylko samego zainteresowanego, bo jak sięgniemy pamięcią do sezonu 2016/2017, to przypominamy sobie, że współpracował on z psychologiem i jakie przynosiło to efekty? Każdy wie. Więc czemu nie zacznie współpracy ponownie? Tu się rodzą kolejne pytania, na kolejne wywody. Ja nie będę się tego podejmował, bo chcę pozostać bezstronny. I tak to za chwil kilka pójdzie w świat, i nie chcę by ktoś miał pretensje o to do mnie, choć mam w zanadrzu kolejne pociski artyleryjskie.
Na tym zakończę wpis, życząc Wesołych Świąt Bożego Narodzenia. By każdy spędził je przy dźwiękach najpiękniejszych polskich kolęd, w gronie rodzinnym, i żeby w każdym gronie rodzinnym, przyjaciół popłynęła nić miłości. Byśmy zauważyli drugiego człowieka, potrzebującego pomocy i opiekuńczości we dnie i w nocy, nawet pijaka... Z tym ostatnim wyrazem, proszę zajrzeć do lektury "Mały Książę"...
WESOŁYCH ŚWIĄT!
Komentarze
Prześlij komentarz