Letnie Grand Prix - edycja szczególna

Cóż, cały teraźniejszy świat obiega pragmatyzm, zastój, niepokój związany z pandemią koronawirusem, opleciony stereotypem ze średniowiecznego życia. Ludzie są głodni wydarzeń kulturalnych, sportowych, spotkań z drugim człowiekiem. Powoli zacieśniają się (nie)-spotkania tzw. "w realu", a online, które teraz są powszechnym rozwiązaniem na otaczającą sytuację. 
Sportowcy ostatni raz mieli okazję widzieć się 12 III w Trondheim, na skoczni Granasen, podczas kwalifikacji do cyklu RAW AIR! Do których i tak nie doszło, ze względu na wtargnięcie pandemii koronawirusa do Europy. Przypomnę, że o mały włos, Dawid Kubacki nie stanąłby na podium klasyfikacji końcowej cyklu, zajął czwarte miejsce, ale kto to wie jakby na skoczni do lotów narciarskich potoczyłyby się wydarzenia? Pamiętamy pierwszą edycję i 166 metrów w Vikersund, późniejszego mistrza olimpijskiego z Pyeongchang - Andreasa Wellingera i przegrany z kretesem cykl skandynawsko-norweski. Sezon poolimpijski w kadrze byłego trenera reprezentacji Niemiec - Wernera Schustera, już nie był tak owocny, jak ten poprzedni. Wellinger swym zachowaniem przypominał mistrza olimpijskiego z Turynu, Norwega Larsa Bystoela, który po sezonie chodził do nocnych klubów, prowadząc frywolne życia człowieka spełnionego. Ówczesny trener Norwegów - Mika Kojonkoski chciał, aby wrócił do reżimu treningowego, ale ten wkrótce zakończył przygodę olimpionika, zapisując się w pamięci jako zwycięzca turyńskich igrzysk.

W roku pierwszego lotu na 200. metr, Igrzysk Olimpijskich w Lillehammer, Międzynarodowa Federacja Narciarska stworzyła cykl, który pokazuje poszczególne skocznie w odmiennym anturażu. Początkowo założyli scenariusz, taki jak zobligował Turniej Czterech Skoczni, tyle, że o jedną mniej skocznie. Ośrodki w Stams, Predazzo i Hinterzarten, pozwalały na rozgrywanie konkursów, przy czym składały się w końcową notę, tak jak w Wielkim Szlemie zimowym. Pierwszym triumfatorem "mini-cyklu" okazał się 25-letni Takanobu Okabe, podpora wielkich japońskich skoczków: Masahiko Harady, Akiry Higashy i debiutującego w 1989 r. mistrza świata w lotach z Harrachova - Noriakiego Kasai. Cały sezon składał się z czterech konkursów, gdyż otwierający w Hinterzarten na skoczni Adler-Schanze był konkursem drużynowym. Zwyciężyli reprezentanci Japonii, tuż za nimi Finowie, a podium uzupełnili Niemcy z dwukrotnym złotym medalistą indywidualnym olimpijskim, Jensem Weissflogiem. Systematycznie się rozwijała kawalkada letnia, niestety bez udziału Polaków, za to w marcu 1995 roku odniesiony był pierwszy sukces polskich skoków narciarskich. Adam Małysz, jak przekazuje encyklopedia Wikipedia w owym sezonie letnim zgromadził zaledwie 93,0 punktów, co plasowało go na haniebnym 66. miejscu. Polak nie spodziewał się, że kilka miesięcy później będzie święcił pierwszy sukces w seniorskiej karierze - zwycięstwo w Holmenkollen. 
Kolejne lata, kolejne nowe skocznie, które są zazwyczaj zapomniane w Pucharze Świata: Oberhof, Muju, Villach... Z tą pierwszą wiążemy wspaniałe wspomnienia, bo 3.10.2007 r. po raz pierwszy w karierze zwyciężył Kamil Stoch, skacząc na rekord skoczni - 140 metrów. W wielkim stylu wygrał, pokonując mistrza olimpijskiego z Turynu - Thomasa Morgensterna i Jerneja Damjana ze Słowenii. Na kolejne zwycięstwo, musiał poczekać trzy lata do Einsiedeln, co było przyczynkiem do nadchodzącego sezonu zimowego. Zakopane, Klingenthal i Planica stanowiły tryptyk sezonu MŚ w Oslo, dla Kamila Stocha, który to trzy zwycięstwa odniósł w przededniu zakończenia kariery przez Adama Małysza. Pojedyncze triumfy Krzysztofa Bieguna w Japonii, nie zwiastowały zawrotnej kariery, ale pamiętamy inauguracje sezonu olimpijskiego w Saksonii, gdzie panowały szalone warunki pogodowe. Konkurs drużynowy trwał ponad dwie i pół godziny, czternaście drużyn trafiało na zróżnicowane warunki, ale szczęśliwa Słowenia wyciągnęła szczęśliwy los zwyciężając nierówną batalię.
Zapamiętałem szczególnie sezon letni 2014, poolimpijski i rewelacyjnego Norwega - Phillipa Sjoeena. Piękny styl, obycie z zawodnikami elity, z którymi wygrywał, jak chciał, ale pisałem o tym nie raz, więc nie będę powtarzać informacji. W tym samym sezonie pokazał się inny Norweg, który na przestrzeni lat dołączył do ścisłej, światowej czołówki. Wiking wygrał inaugurację sezonu 2015/2016 na skoczni Vogtland Arena w Klingenthal. Porównywany młody Daniel Andre-Tande do legendarnego Andersa Jacobsena nie zdeprymowało jego psychiki. Przypomnę, że drugi w sezonie 2006/07 Jacobsen, wygrywał konkurs za konkursem, tylko przegrał najważniejszą część sezonu - mistrzowskie Sapporo nie należało do niego, choć był nominowany przez speców skoków, do zgarnięcia złota na skoczni. Środki nasenne kompletnie zaburzyły rytm dobowy, notabene, plan był taki, żeby przespać lot do Japonii i przesunąć jet lag o osiem godzin. Mika Kojonkoski chodził za Jacobsenem, by go pobudzić do skoków mistrzowskich, miał duże szanse na medal, ale własna głupota niestety go zawiodła.
Przyjemnie mi się piszę o historii skoków narciarskich. Przywróciłem blog do macierzy, a nie politykuję? To mi chyba idzie lepiej? Jestem też tego samego zdania, co WY! Kocham historię skoków narciarskich, teraz mam bardzo dużo wolnego czasu, więc postaram się artykuły pisać. Dla siebie, dla bloga, dla Was! Czasami po prostu mi się zwyczajnie nie chcę dłubać w klawiaturę, dlatego jest taki zastój, ale mam nadzieję, że od czasu do czasu zajrzycie na stronę, jest ponad 150 artykułów, więc to jest prawie już książka do wydania! Żartuję, oczywiście... Blog mi daje taką wolność słowa, myśli. Choć nie brak w sieci od hejterów, nieuprzejmych ludzi. Ten blog omija takich, więc myślę, że tak będzie nadal, ale życie to wieczna niewiadoma, tego się trzymajmy!... Gdy po raz pierwszy publikowałem na blogu swoją facjatę, myślałem, że będzie fala hejtu, ze względu na niepełnosprawność, nawet to z Warszawy... Chyba zero odzewu, to dobry odzew? (Miały być dwa zdania... Cały JA!)
Ten artykuł dedykuję trzem moim najbliższym przyjaciołom:
Tomasz, Arika i Kamil...

"I tak jest zawsze - tak być musi
Bo tylko jeden - mamy w życiu dom
Dokąd się wraca - gdy w potrzebie
Nawet z najdalszych - świata stron..."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuusamo/Ruka - wietrzna loteria

Poruszający wywiad, z człowiekiem, który jest dyrektorem...

Halo, Włodku! - Benefis Włodzimierza Szaranowicza.