(NIE)znajomy adres?...
Osoby związane ze środowiskiem skoków narciarskich są szeroko rozpoznawalne. Niegdyś był pomysł, żeby w rodzinnym mieście Adama Małysza postawić pomnik z jego podobizną, szkicem. Pomysł upadł. I dobrze, ponieważ takie "statuetki" powinno się przyznawać pośmiertnie, a nie "za życia". W całej Europie rozpoznawalne nazwisko Polaka stało się synonimem polskich skoków narciarskich. Po zaciekłych pojedynkach ze Svenem Hannawaldem i Martinem Schmittem, my, Polacy, w dobie wielkiej posuchy sportowej, mieliśmy jednego idola, na którym było można opierać wielkie nadzieje. Jednak, chciałbym co nieco porozmawiać o początkach skoków narciarskich w Polsce. Jak to się zaczęło? Od kogo? I dlaczego u nas w kraju mówi się o przedwojennych sukcesach, a w czasach powojennych posucha? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Bydgoszcz - dzielnica Fordon. Moja dzielnica, po której nieskromnie poruszam się na czterokołowcu z napędem na ręce. Jedna z głównych ulic dzielnicy Fordon, ul. Generała Władysława Andersa, za "Biedronką" można spostrzec potężne czteropiętrowe bloki, na których są wypisane nazwy ulic. Gdy jedziemy, lub idziemy długą ulicą GOPR-u wpadają w oko nazwy przecznic i uświadamiamy sobie, że zupełnie blisko zamieszkania swego, obcujemy z gwiazdami polskimi narciarstwa. Ale jak to? Ja od tylu lat mieszkam we Fordonie i nic nie widzę. - powie Pani ze sklepu z pieczywem. Ulice, jak ulice. Nic nadzwyczajnego. - odburknie kupujący. A, jednak jest coś w tym interesującego, ponieważ... Bydgoszcz leży na nizinach polskich, na Kujawach i według ukształtowania terenu, nie ma prawa się tam coś znajdować nic z narciarstwa. Choć, w pobliżu Inowrocławia są plany budowy małych skoczni do treningów dzieci... Napotykamy ulicę Klimka Bachledy - czyli członka organizacji GOPR, widzimy ulicę Bronisława Czecha, który w 1944 r. został zamordowany w obozie Auschwitz-Birkenau. Ale też widzimy najzdolniejszego polskiego skoczka, męża, srebrnego medalisty z Lahti 1938 r. - Stanisława Marusarza, przez pryzmat Żony Heleny Marusarzównej. Już widzę to zdziwienie wszystkich Fordoniaków, gdy opublikuję artykuł na FB. Może ktoś ze znajomych tam mieszka? Przechodził dziś? Tego nie ocenię, ale można zawsze pogdybać. Kto mi zabroni? Nikt!
Dziękuję, Przyjaciółko za uwiecznienie tego bloku!
Komentarze
Prześlij komentarz