Trochę mnie TU nie było...

Nie samymi skokami narciarskimi człowiek żyje?! To powinna być moja dewiza "blogowa", boć od 16.08.2018 r. nic nie pisałem, ba, nawet nie zacząłem! Powinienem się sam siebie skarcić, ale... Mam wytłumaczenie! Byłem na wakacjach, tam poznałem nowych, fantastycznych ludzi, o których kiedyś wspomnę, ale nie dziś. Dziś chcę zrobić uaktualnienie blogu, a co za tym idzie, spis wiadomości od... Wisły!
Boss polskich nart, nadal w formie, choć inny zawodnik rodem "zza Buga" dość mocno depcze po piętach Kamilowi Stochowi. Nieludzka forma, jaka towarzyszyła Polakowi, podczas trzech, pierwszych konkursów deklasowała innych. Ponoć, jak mówił Stefan Horngacher: "Nadal są u Kamila rezerwy..." - dość enigmatyczne stwierdzenie, jeśliby nawet nie był w swej olimpijskiej formie, to i tak rezultaty mówią same za siebie. Trzy wygrane, w trzech różnych państwach, przy czym cała kadra austriackiego szkoleniowca zostawiała w tyle pozostałe nacje. Przypomniały mi się zdania, które kiedyś wyrwałem z "Przeglądu Sportowego" i znalazły się na łamach tego blogu... 

Jak donosi "Przegląd Sportowy" : "Austriak błyskawicznie wziął się do roboty. skoczkowie szybko zaczęli przygotowania do sezonu. Wprowadził jednolitość w kadrze, co było sporym problemem dla poprzedniego trenera (...)" (publikowane dnia 29 III 2018 r.) Chcę przypomnieć, że wtedy, kiedy obejmował funkcję trenera, Horngacher, polskie skoki gryzły się w kryzysie. Jednakże szkoleniowiec zrewolucjonizował, odmienił grupę, która była skonsolidowana w jednej strukturze treningowej, zastała się i nie było nowych bodźców. Po sukcesach Łukasza Kruczka przyszedł czas na zmiany trenerskie. Pamiętamy XXIV MŚ w Lotach Narciarskich w Kulm, kiedy Kamil nie awansował do pierwszej serii konkursowej, który po kwalifikacjach mówił: "Wczoraj krążyły mi po głowie różne myśli. Tak bywa. Czasem musimy przeżyć coś bardzo mocnego, co zadziała bardzo dotkliwie na nas samych. Żebyśmy później zdali sobie sprawę, po co to robimy, co chcemy osiągnąć i co my z tego mamy. Wczoraj dość mocno to przeżyłem, ale po powrocie do hotelu zdecydowałem, że jeżeli jest szansa, to dlaczego z niej nie skorzystam." Zapamiętałem może niewiele wypowiedzi Kamila, ale ta, którą teraz prezentuję wryła mi się niesamowicie w pamięć.  Pokazuje ona charakter Górala nie poddający się, krnąbrny, wiedzący czego chce. To były słowa wypowiedziane pod skocznią w Bad Mittendorf, gdzie onegdaj, dwa lata wcześniej zajął piąte miejsce na tej samej imprezie. 
I znowu, był łyk historii, a przecież miałem mówić co się działo w Letnim Grand Prix... Tak, więc polski skoczek rządził i dzielił w konkursach, w których brał udział. W Rasnovie, być może to nie wyglądało zbyt optymistycznie, ale najważniejsza jest zima i tego się trzymajmy!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuusamo/Ruka - wietrzna loteria

Poruszający wywiad, z człowiekiem, który jest dyrektorem...

Halo, Włodku! - Benefis Włodzimierza Szaranowicza.