Spotkanie z Naszym Mistrzem Adamem Małyszem - #10
Przyszedł czas na skromny jubileusz w "Spotkaniach..." O czym dziś? Wszak tyle jest historyjek mniej, lub bardziej znanych do opowiedzenia, że nie zamykam tych opowiadań, piszącą przez fascynate tego sportu!
Tegoroczne Letnie Grand Prix dobiega końca. Niestety dwójka naszych reprezentantów spadła z piedestału, a to skutek tego, że nie pojechali do Japonii i na Półwysep Krymski - do Czajkowskiego. Poprzez to nastąpiły przetasowania w generalnej klasyfikacji cyklu Grand Prix. Nieoczekiwanym liderem jest Junshiro Kobayashi, który nagle się przebudził i wspaniale skakał w Hakubie, przed własną widownią! Swoją drogą Tomoharu Yokokawa ma spory ból głowy, jeśli chodzi o dobór zawodników na konkurs. Kento Sakuyama był rewelacją lata 2015 i odniósł triumf w Klingenthal na koniec. Z kolei, jak dowiodła tamtejsza zima Japończyk nie był w stanie więcej osiągnąć, aniżeli 31 miejsce w końcowej punktacji. Stały, żelazny skład (mam na myśli Noriaki Kasai i Daiki Ito) wkrótce się wykruszy, i co dalej? Trzonem reprezentacji może być Taku Takeuchi, ale czy podoła temu wyzwaniu? Wątpliwe. Mają jeszcze w zanadrzu medalistę z mistrzostw świata juniorów z rumuńskiego Rasnova - Ryoyu Kobayashi. Ale czy na pewno będzie tym wiodącym zawodnikiem? Trudno powiedzieć. Jak pokazała historia, presja ich zżera... Non stop do mnie powraca nazwisko Sjoeen, kiedy pomyślę o perspektywicznych, młodych zawodnikach na "fali". Tak też było z Naszym Małyszem...
Niestety, publiczna telewizja schodzi na manowce... To, co ONI zrobili z 54-tą edycją Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu przekracza ludzkie granice przyzwoitości. "Dobra Zmiana" przeciwdziała ludziom, którzy się odwrócili od rządu. Na moim FB aż się roi od "memów", które mówią "źle" o rządach.. Oto jeden z nich:
Niesamowity sukces? Z tego, co mi wiadomo amfiteatr opolski świecił pustkami, bo wszyscy powychodzili. Ławki same nie klaszczą. Kiedyś w okresie Młodej Polski i wcześniej, magnateria wynajmowała ludzi, którzy bili brawo tym, co mówili nieprawdę, i im płacono, a chłopi byli na tyle głupi, że tego nie rozumieli. Takie zjawiska możemy zaobserwować w sztuce pt: "Wesele" S.Wyspiańskiego. Czyżby historia sponad 100 lat, zatacza koło? Po co ta obłuda? Mamy się rozwijać, a nie cofać się do czasów XIX/XX w. Paranoja!
Niesamowity sukces? Z tego, co mi wiadomo amfiteatr opolski świecił pustkami, bo wszyscy powychodzili. Ławki same nie klaszczą. Kiedyś w okresie Młodej Polski i wcześniej, magnateria wynajmowała ludzi, którzy bili brawo tym, co mówili nieprawdę, i im płacono, a chłopi byli na tyle głupi, że tego nie rozumieli. Takie zjawiska możemy zaobserwować w sztuce pt: "Wesele" S.Wyspiańskiego. Czyżby historia sponad 100 lat, zatacza koło? Po co ta obłuda? Mamy się rozwijać, a nie cofać się do czasów XIX/XX w. Paranoja!
Do Igrzysk w Korei pozostało już niewiele czasu. Podobno, jak podają media - w Azji nie jest za wesoło. Stany Zjednoczone wysłały rakietę do Korei Pn. Strach pomyśleć, co będzie wtedy, gdy podczas Światowej imprezy dojdzie do zamieszek... Jak sam Włodzimierz Szaranowicz przyznał, olimpiada to jest niczym lenno dla sportowej kariery. Prestiżem się głosi ten, który wygrał najważniejsze zawody w sezonie. Ileż było zawodników w historii sportu, jakoby ich nazwisko obrosło do miana ikony?... Wielu! Irena Szewińska, Władysław Kozakiewicz, Robert Korzeniowski itp.
Mityczne zwycięstwo polskiej drużyny w Klingenthal obrosło do spełnionego, wyśnionego snu, którego byliśmy świadkami. Uraczyli Nas w przeddzień 6 XII wspaniałym prezentem - wygraną o prawie 40 pkt nad rywalami. Cud? Nie, to fantastyczna forma Orłów, która w późniejszym okresie mogłaby być okraszona KOMPLETNYM podium w Turnieju Czterech Skoczni... Ale życie natychmiast skorygowało te plany. O zaledwie 7,5 pkt Maciej Kot przegrał trzecie miejsce w klasyfikacji końcowej z Danielem Andre-Tande, który nie wytrzymał presji w Bischofshofen na skoczni im. Paula Ausselitnera. Skacząc zaledwie poniżej 120 m, przekreślił jakiekolwiek szanse na triumf.
Och, jaki był załamany... Myślał, że przypomni Skandynawom czasy Sigurda Petersena z 2004 r. gdzie to bodajże ostatni Wiking wygrał TCS. Z tego, co mówił Adam Małysz, Daniel przed telewizją NRK płakał i przepraszał rodaków za to, że zawiódł ich marzenia i nie zgarnął całej puli. Taka jest kolej rzeczy i zarazem morał, który brzmi następująco : Nie zawsze ciężka praca popłaca... Przed Bischofshofen prowadził w tabeli o zaledwie 1,7 pkt!
Komentarze
Prześlij komentarz