Spotkanie z Naszym Mistrzem Adamem Małyszem - #9

Niezapomniany redaktor TVP 1 Stanisław Snopek, który jest specjalistą od komentowania konkursów w Japonii, w 2001 emocjonował się dwoma wiktoriami Adama Małysza. Nie idą w zapomnienie te konkursy, kiedy wygrywa się z tak ogromną przewagą. Niestety, rywalizacja na skoczni olimpijskiej (bynajmniej w ciągu ostatnich 3 lat) nie cieszy się taką obfitą popularnością, jak kiedyś. Bo kadra japońska jest uboga. Co prawda, całą kawalkadę prowadzi weteran Noriaki Kasai, ale nie kryjmy się z tym, że fenomen japoński jest bardziej u schyłku kariery, aniżeli u progu jej. Te konkursy mają zazwyczaj otoczkę kameralną. Tęskno z pewnością Azjatom do zawodników, którzy w  minionym stuleciu odnosili sukcesy Yukio Kasaya, który w 1972 r. rywalizował o złoty medal z naszym Wojtkiem Fortuną. Zresztą w Sapporo nadal jest to pamiętane! O, dziwo, gdy 11.02.2017 r. zwyciężał Maciej Kot ex aequo z Pero Prevcem nawiązał do sukcesu olimpijskiego i przypomniał Sapporo sprzed 45 lat. W woli dokończenia tejże myśli, dzień później odniósł wiktorię Kamil Stoch. Kazuyoshi Funaki, Masahiko Harada, Daiki Ito, Hideharu Miyahira te nazwiska nie idą w zapomnienie. To tylko parę nazwisk, które podkreślają kunszt japońskich skoków. Jako ciekawostkę na koniec tego wątku, napiszę, że Noriaki Kasai (czy jak, kto woli "Nori") myślał, że prawo japońskie mówi o takiej przypadłości: Jak Japończyk skoczy z obiektu narciarskiego - zostanie podany karze śmierci. Przez długi czas wahał się, czy uprawiać swoją pasję. Koniec końców skacze i się zachwycamy Jego bardzo długimi lotami!
Azjatyckie konkursy jeszcze bardziej rozgromiły sławę polskiego skoczka. Podczas, gdy wiedli prym Finowie, polska kadra była bardzo zubożała. Apoloniusz Tajner przyznawał wielokrotnie w studiu Telewizji Polskiej, że był duży problem nawet skompletować czwórkę, godną czwórkę na konkurs drużynowy. Pamiętamy Mistrzostwa w Lotach 2004, gdzie to jeden z "niewdzięcznych" zawodników skoczył katastrofalnie blisko. Wówczas tamten konkurs ukończyliśmy na pechowym 9 miejscu. Tak to bywa w sporcie rozgrywanym na powietrzu... Jednym powieje w deski lub w twarz a jednym srogo w plecy i rezultat może być zgoła inny. Tak, nawiązuję do stadionu lekkoatletycznego, tam też jest identyczna sytuacja.
Nie bez przyczyny wstawiłem akurat TEN stadion. Na tymże stadionie wychował się medalista Igrzysk Olimpijskich w Rzymie 1960 r. Zdzisław Krzyszkowiak. Dla mego rodzinnego miasta nie jest to widok obcy, Stadion Zawisza mieszczący się w Bydgoszczy, przy ul. Gdańskiej 163 niedaleko Myślęcinka. Był srebrnym medalistą olimpijskim i wielokrotnym mistrzem Polski. Nie tak dawno pożegnaliśmy wielką legendę światowej lekkiej atletyki - Jamajczyka Usaina Bolta, który był bożyszczem, jeżeli chodzi o bieg na 100 i 200 m.
Okres 2003/04-2006 dla mistrza z Val di Fiemme był znacznie gorszy niż w poprzednich latach. Nie przyniosło to tak spektakularnych sukcesów, na jakie oczekiwano. Turyńskie igrzyska przegrane z kretesem, żadnego medalu. Niefrasobliwością by było to, gdybym orzekł, że był naśladowcą Simona Ammanna z Igrzysk Olimpijskich. Nie można porównywać tych dwóch indywidualnych znakomitości ze skoczni.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuusamo/Ruka - wietrzna loteria

Poruszający wywiad, z człowiekiem, który jest dyrektorem...

Halo, Włodku! - Benefis Włodzimierza Szaranowicza.