Podróż za... osiem piosenek do Warszawy.

Veni, vidi, vici mogę rzec, jak legendarny Gajusz Juliusz Cezar, który to w 47 r. p.n.e. zwyciężył w bitwie pod Zelą! To właściwie nie zapowiedź, a przedsionek tego, co chcę tutaj zawrzeć. Przy tej okazji, zanim przejdę do meritum sprawy, chcę ten artykuł zadedykować Mojej Przyjaciółce Małgosi , która jest wprost oczarowana mym pisaniem, słownictwem, jakiego tutaj używam. Twierdzi, że posługuję się piękną, poprawną polszczyzną i że mało osób w moim wieku pisze w tak ładny sposób, jak ja. Tak, więc niezwykły post, pełen kontekstów, odnośników szykuję Wam do czytania, ale... Niestety, jakieś spoufalanie z ekipą programu, w którym brałem bierny udział, na mnie ciąży, i nie mogę wszystkiego mówić głośno i publicznie. Obiecałem to, więc muszę się z tego wywiązać, ot co!... Nie 18.02 jechałem, tak, jak w artykule poprzednim pisałem, a dwa dni wcześniej w niedzielę. Dlaczego tak było? Wszystkiego się dowiecie w dalszej części artykułu... (Już widzę te obgryzione paznokcie z ciekawości: d...