Konkurs olimpijski z niespodzianką... cz. II

Imprezy o globalnym zasięgu, mają to do siebie, że pojawiają się niespodzianki. Osoby wywalczące na nich medale, rekordy życiowe, wpisują się dużymi literami na karty historii sportu o światowym formacie. Skoro jestem przy tematyce "kontrowersji olimpijskich" , grzechem by było nie wspomnieć o historycznym pojedynku, rodem z lekkiej atletyki. Gwiazda Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich - Konstantin Wołkow miał zdobyć upragniony złoty medal na stadionie w Moskwie. Skok o tyczce jest zupełnie inny od skoku narciarskiego, ale zarazem podobny. Bowiem liczy się też odpowiednie wybicie nad tyczką, by złapać podmuch wiatru i "flow" w powietrzu, który wynosi zawodnika ponad granice marzeń. Skok jest krótszy od tego narciarskiego, ale ekstaza jest niesamowita, chyba porównywalna? Pojedynek był niesamowity, rekord świata wówczas był 5,17 m Wołkowa, Władysław Kozakiewicz pobił go na bodaj 5,21 m. W drugiej turze Rosjanin pobił ten rekord, było tak na zmianę, aż wres...